… postrzegać świat?
Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego na wykładach, szkoleniach, konferencjach czy też spotkaniach informacyjnych o rodzajach sklepowych jajek większość wybiera miejsca w tylnych rzędach.
Przy wykluczeniu wypadków, że wykładowca/nauczyciel/prowadzący nie umył dzisiaj zębów lub jesteśmy dalekowidzami i dopiero z daleka widzimy kolor oczu prowadzącego, traci to zupełnie jakikolwiek sens. Dlaczego więc?
Gdy założymy, że:
– spotkanie jest ciekawe, przyszliśmy na nie dobrowolnie i celowo (nie, szantaż ze strony dziewczyny, że przez tydzień będziemy jeść przeterminowany kociołek boloński Łowicza, jeśli nie będziemy uczestniczyć w spotkaniu razem z nią, nie jest przyjściem dobrowolnym)
– jesteśmy całkiem normalni i przyjście na ów iwent nie spowoduje u nas biegunki i moczenia w nocy tydzień po wydarzeniu
pozostaje nam opcja: boimy się. Nawiązania kontaktu. Wzrokowego i tego werbalnego. Boimy się wyróżnienia przez wykładowcę, zadania pytania, własnej niewiedzy. Uciekamy. Tworzymy nadmierny dystans, poszerzamy swoją strefę prywatną do absurdalnej odległości. I absolutnie tej granicy ruszyć nie chcemy, choćby dźwigiem. Albo jesteśmy więźniami stereotypów:
O DŻIZASKU! Jak usiądę z przodu, to pomyślą jeszcze, że jestem kujonem albo czuję się lepszy! Stracę znajomych, nie będę miał czym jeździć, bo porysują mi samochód, a w Afryce umrze z głodu troje dzieci więcej. Apokalipsa!
Jasne, że pomyślą. I właściwie co z tego? Większość myśli źle o ludziach, którzy się wychylają, z prostego powodu: bo ich samych na to nie stać. Bo sami mają niskie poczucie własnej wartości i nie zadają sobie trudu, by nad tym popracować. Ci, którzy tego robić nie muszą, budzą zawiść. A wychylanie się zazwyczaj przynosi korzyści.
To jak z zadaniem rekrutacyjnym do firmy: “wymień minimum 10 firm, które byś zaprosił do udziału w wydarzeniu”. Większość wymieni 10, nieliczni zadadzą sobie trud znalezienia, powiedzmy, 15. Jak myślisz, kto będzie miał większe szanse na zdobycie posady: ten, kto wymienił 10 czy ten, który wysilił się na wyjście ponad opcję minimum i wypisał 15?
No właśnie.
Nasze społeczeństwo to społeczeństwo tylnego rzędu. Społeczeństwo miernych. Ty masz wybór. Albo pokonujesz słabości, mówisz: mój jest ten kawałek podłogi, siadasz z przodu, wierząc we własne możliwości i wymieniasz 15 firm, albo godzisz się na kiszenie w sosie przeciętności wraz z większością.
Z wyrazami blogowości,
Citrrus.
jak w sosie to tylko we własnym 😉